sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział II


"Kiedy tkwisz tak otępiały wsku­tek włas­nej ka­tas­tro­fy, niez­dolny do działania i myśle­nia, ogar­nięty zim­nym, gniotącym mro­kiem, od­dzielo­ny od świata jak w noc­nych ha­lucy­nac­jach lub osa­mot­niony jak w chwi­lach żalu - znaczy to, że do­tarłeś do ne­gatyw­ne­go krańca życia, tam, gdzie pa­nuje tem­pe­ratu­ra ab­so­lut­na, gdzie ści­na się w lód os­tatnia życia iluzja."
Emil Cioran


Świat milknie. Nie widzę ludzi, którzy zawsze o tej porze idą do pracy lub wracają z otwartych całodobowo barów. Wszystko jest martwe. Każdy chce wiedzieć, co mówi Ulysses Copper, by przygotować się na nadchodzącą apokalipsę. Mam wrażenie, że lada chwila otworzę oczy i zrozumiem, że po prostu śnię. W środku krzyczę, lecz moje ciało nie może się ruszyć. Ogarnia mnie strach przed przyszłością. Nagle coraz dotkliwiej odczuwam upływający czas i boję się, że już nigdy nie będzie takjak dawniej. Pragnę chwycić się czegokolwiek, co mogłoby zatrzymać mnie choć na chwilę na świecie, który zdążyłam poznać, jednak moje zmagania kończą się druzgocącą porażką.
Mówi, że stworzył bakterię mogącą zniszczyć wszelkie bariery genetyczne i doprowadzić do śmierci organizmu przed trzydziestym rokiem życia. Podobno zna nas lepiej niż my sami i wie, czego potrzebujemy. Obiecuje, że jeden zastrzyk kosztujący trzydzieści tysięcy dekantów zdoła nas ocalić. Słysząc jego rozentuzjazmowany głos, mam ochotę zwymiotować. Nienawidzę, gdy ktoś przedstawia mi zło jako wartościowy skarb, dlatego za wszelką cenę nie chcę brać udziału w tym przedsięwzięciu. Niestety, nie mam na to najmniejszego wpływu.
Spiker kończy swoją audycję słowami „życzę dobrego dnia”. Jego wypowiedź w obecnej sytuacji jest tylko nędznym żartem.
                Corliss gwałtownie zatrzymuje samochód na skrzyżowaniu i nawet, gdy światło zmienia kolor na zielony, chłopak nie wprowadza maszyny w ruch. Siedzimy w otępieniu. Nikt nie protestuje. Muszę sama przetrawić ogrom informacji docierających do mojej głowy. Jest jeszcze zbyt wcześnie, bym uwierzyła w każdą z nich. Przestaję zdawać sobie sprawę z upływu czasu. Nie wiem, czy mija kilka, czy kilkanaście sekund, gdy mężczyzna wreszcie wciska pedał gazu tak mocno, że niewidzialna siła wciska mnie w fotel.
Klinika znajduje się niedaleko miejsca naszego położenia, dlatego po upływie krótkiej chwili trafiamy do celu. Corliss i nieznajomy zanoszą poszkodowaną do środka, gdzie jedna z pielęgniarek kładzie ją na łóżku. Teraz rozumiem, dlaczego wybiegła na ulicę, nie zważając na pojazdy poruszające się z ogromną prędkością. Do żył rudowłosej dziewczyny zostaje wprowadzona substancja uśmierzająca ból. Nie trzeba za nią płacić, lecz jej skuteczność pozostawia wiele do życzenia. Lepsze leki są natomiast drogie i trudno dostępne.
Po zastrzyku ja, mój przyjaciel i obcy mężczyzna siadamy na krzesłach ustawionych w korytarzu. Obok nas przewijają się różni pracownicy placówki. Sprawiają wrażenie wyrwanych z koszmarnego snu. Oto dowód na to, że jedna chwila potrafi znacząco namieszać w ludzkich głowach.
– Dziękuję – szepcze obcy blondyn.
Wiem, że powinnam mu odpowiedzieć, lecz głos więźnie mi w gardle i nawet nie staram się tego zmienić. Nie patrzę na niego. Mój wzrok jest utkwiony w bliżej nieokreślonym punkcie, dzięki czemu na krótki moment zamykam się w sobie. Nie zniknę, jednak udaje mi się odizolować od świata zewnętrznego. Z otępienia wyrywa mnie dopiero głos Corlissa.
  – Obiecaj, że nie powiesz nic Georgii – mówi najciszej, jak tylko potrafi.
                 Jego słowa są dla mnie czystym absurdem. Utrzymywanie w tajemnicy czegoś, co stanie się aferą na skalę światową, nie ma racji bytu. Jego ręce jednak trzęsą się jak galareta, przez co zaczynam wierzyć, że nie żartował.
– Nie utrzymasz tego w tajemnicy. Twoja siostra prędzej czy później pozna prawdę – pragnę powiedzieć to bardzo delikatnym tonem. Chcę jakoś dodać mu otuchy, choć sama ledwo radzę sobie z rzeczywistością.
                – Spróbuję – upiera się.
                – To nie ma sensu…
– Czy ty choć raz mogłabyś być po mojej stronie?! – przerywa mi.
Jak widać nie sprawdzam się w roli pocieszycielki. Zawsze postrzegam wszystko nad wyraz pesymistycznie. Biel jest dla mnie szarością, choć każdy próbuje mi wmówić, że nie mam racji. Z czasem staram się poprzeć swoją tezę argumentami, zmieniając otaczający mnie świat na gorsze. Jestem zdziwiona, że Georgia wraz z Corlissem znoszą moje humorki i jeszcze nie wyrzucili mnie za drzwi. Wstaję bez słowa, chcąc ochłonąć. Nie mam zamiaru dłużej dołować mężczyzny.
– Odpowiedz, do cholery! – woła ze zdenerwowaniem.
Ignoruję go. Idę prosto do wyjścia. Ostatni raz spoglądam na roztaczający się przede mną krajobraz. Kiedy wzejdzie słońce, nie będzie już tak spokojnie. Ani za tydzień czy miesiąc. Powróci chaos. Cywilizacja, zamiast posuwać się do przodu, wraca do początku.
Do pokoju hotelowego dochodzę po dłuższej wędrówce. Delikatnie otwieram drzwi i modlę się w duchu, by przypadkiem nie obudzić Georgii. Choć niechętnie, obiecuję sobie, że nie pisnę ani słowa na temat dzisiejszej wypowiedzi Coppera. Niestety, gdy stawiam pierwsze kroki w pomieszczeniu, dziewczyna podnosi się na rękach. Wnioskuję, że nie śpi już od bardzo dawna, co znacznie utrudnia mi wykonanie zadania.
– Gdzie byłaś? – szepcze zdławionym i jednocześnie przerażonym głosem, rozglądając się dookoła. Patrzę w jej szeroko otwarte oczy. – Gdzie Corliss?
Dopiero teraz zaczynam rozumieć intencje mężczyzny. Georgia nie pozbiera się po kolejnym wstrząsie. Ponownie będzie zamknięta w sobie, przestanie z kimkolwiek rozmawiać, a on weźmie całą odpowiedzialność za jej zachowanie na siebie. Muszę więc zrobić wszystko, by nie doszło do takiej sytuacji. Jestem dłużniczką ich obojga.
– Wyszliśmy się przewietrzyć. Corliss zaraz wróci – odpowiadam, siadając na materacu obok dziewczyny, która po chwili przytula mnie z całych sił.
– Myślałam, że coś wam się stało.
               – Nie, Georg, jesteśmy cali – mówię, dostrzegając łzy w jej oczach. Nawet taka drobnostka jak nieobecność drugiego człowieka potrafi wyprowadzić ją z równowagi.
Nagle drzwi otwierają się i do pokoju wchodzi mój współlokator. Patrzy to na swoją przerażoną siostrę, to na mnie. Przeczuwam, że płacz dziewczyny zrozumiał w niewłaściwy sposób, ponieważ teraz idzie w moim kierunku, zaciskając pięści. Próbuję stanąć na równe nogi i wytłumaczyć mu wszystko na spokojnie, jednak on jest szybszy. Gwałtownie ciągnie mnie za rękę, po czym przyszpila do ściany, ściskając za gardło. Chcę go uderzyć, lecz nie potrafię się ruszyć. Mogę jedynie patrzeć w jego przepełnione gniewem oczy. Rudowłosa kobieta tymczasem łka coraz głośniej.
– Zostaw ją! Co ty robisz?! Dlaczego to robisz? – próbuje zwrócić na siebie uwagę, jednak Corliss sprawia wrażenie zahipnotyzowanego.
– Błagałem cię, byś jej nie mówiła! Wystarczyło tylko, że dochowasz tajemnicy, ale ty zawsze musisz wiedzieć lepiej! Jesteś skończona! – wrzeszczy. – Zdobędę tę bakterię i wstrzyknę ci ją we śnie. Jeszcze tego pożałujesz – szepcze złowieszczym głosem tak, że po plecach przechodzą mi ciarki.
Pierwszy raz widzę go w takim stanie. Cała moja pewność siebie ulatuje jak powietrze z przebitego balonika. Teraz jej miejsce zajmuje paraliżujący strach.
– O co ci chodzi?! Przecież Sol dopiero co wróciła! Daj jej spokój! – krzyczy dziewczyna.
Mężczyzna nagle puszcza moją szyję. Mogę odetchnąć z ulgą.
– Nic ci nie mówiła? – pyta Corliss.
Georgia kręci głową w odpowiedzi.
– Wszystko w porządku? – Dziewczyna podchodzi do mnie, uważnie oglądając mój kark. Ja jedynie potakuję. – Może ktoś wreszcie wytłumaczy mi, co się tutaj  dzieje?! – prosi.
Nie powiem jej prawdy. Nigdy. Nawet jeśli moja wymówka miałaby sięgnąć granic absurdu. Przez zachowanie Corlissa pragnę jeszcze usilniej bronić tajemnicy.
– Przyjaciółka twojego brata skończyła dzisiaj trzydzieści lat. Nie chciał, byś się martwiła, ale najwyraźniej puściły mu nerwy – oznajmiam.
Wierzę, że wyszłam z tej sytuacji obronną ręką. Spoglądam z pogardą na współlokatora, który posyła mi przepraszające spojrzenie.
– Powinniście mi powiedzieć, a nie odstawiać jakieś idiotyczne scenki – szepcze dziewczyna. Jej oddech stopniowo się wyrównuje. – Przeżyłabym.
Wszyscy jesteśmy chorzy psychicznie. Wybuchowi, przesadnie strachliwi, zrozpaczeni. Tak działa zasada akcji i reakcji – wystarczy krótki moment, pozornie niewinna zabawa, by wpłynąć na nasze umysły. Może nie zmieniliśmy całego świata, jednak nasi bliscy z pewnością zauważyli, że postradaliśmy zmysły. Nie minęło wiele czasu, a oni również stali się niepoczytalni. Tak będzie i tym razem. Najbardziej zdesperowani zrobią wszystko, by zdobyć choć jedną strzykawkę wypełnioną po brzegi śmiercionośną substancją. Inni, nieco szczęśliwsi, wkrótce będą podążali ich śladami.
Świat powoli chyli się ku upadkowi i nikt nie jest w stanie zatrzymać tego procesu. Zupełnie tak samo jak sto lat temu, podczas ostatniej wojny.
Trzeci ogólnoświatowy konflikt zbrojny zapoczątkowały Stany Zjednoczone. Kraje Bliskiego Wschodu od dawna próbowały przejąć władzę nad najpotężniejszym państwem Ameryki Północnej, dlatego nie trzeba było długo czekać na interwencję armii. Po jakimś czasie pozostałe państwa wsparły poszczególne strony. Walczono, głównie stosując różnego rodzaju psychologiczne chwyty, wykorzystując mass media i najnowocześniejsze bronie. Bitwy trwały, dopóki na Ziemi nie został kamień na kamieniu. Krótko mówiąc – trzy miesiące. Zaskakujące, że w tak krótkim czasie można obrócić w niwecz wszystko, na co niektórzy pracowali przez wiele lat. To miał być ostateczny koniec, jednak wkrótce okazało się, że ocalały nieliczne grupy osób.
Odbudowano cywilizację, by teraz ponownie ją zniszczyć.
– Wyjedziemy stąd dzisiaj wieczorem. Chyba wszyscy potrzebujemy odpoczynku – rozkazuje Corliss. Najprawdopodobniej za wszelką cenę chce uchronić Georgię przed wpływem świata zewnętrznego.
– To dobry pomysł – komentuję, po czym szybko sięgam po swój plecak i wkładam do niego niezbędne rzeczy.
Jedna para spodni, dwie bluzki, bielizna i butelka wody. To zdecydowanie wystarczy. Z racji, że przeprowadzamy się średnio raz na miesiąc, nawet nie zdążyłam zadomowić się w tym motelu. Nie wiem, co przyniesie mi jutro, dlatego wręcz marzę o ucieczce do miejsca, gdzie nie spotkam żadnego innego człowieka poza moimi przyjaciółmi i uwolnię się od depresyjnych myśli. Boję się jednak, że jeśli dotrę na odludzie, nie będę miała już do czego wracać.



***

Dziwny rozdział. Ostatnio nie miałam weny i myślałam o tym, by porzucić tę historię. Nawet zaczęłam pisać coś innego, ale coś natchnęło mnie do dokończenia tego rozdziału. Jestem z niego w miarę zadowolona. Liczę na wasze szczere opinie! Zapraszam także serdecznie do zadawania pytań bohaterom ---> KLIK  Jeśli chcecie, bym was informowała, napiszcie pod notką, choć osobiście polecam opcję "obserwuj".
P.S. Jeśli zapomniałam skomentować czyjś rozdział, proszę, upomnijcie się ^^

30 komentarzy:

  1. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo nie mogłam się doczekać tu nowego rozdziału! Jutro przeczytam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uch, życie w świecie Soleil jest naprawdę wyczerpująca oraz działające negatywnie na psychikę. Po przemowie Coppera chyba całkowicie stracili nadzieję na lepsze jutro, a ten wzbogaca się, ponieważ wie, jak oszukać śmierć i cieszyć się życiem po ukończeniu trzydziestego roku. Reakcja Corlissa była wybuchowa i wprawiła mnie w strach. Jest winien Sol przeprosiny po tym niesłusznym ataku, mimo że chce ochronić Georgię przed wpływami z zewnątrz. Teraz losy bohaterów stoją pod wielkim znakiem zapytania, natomiast sama ziemia - w opałach. Życie ludzi właściwie nie ma większego sensu, skoro doskonale znają datę odejścia z padołu. Wiesz co, szczerze liczę na jakąś wielką rewolucję, stworzenie wojska złożonego z szarej masy i walkę przeciwko rządom Coppera. To byłoby wręcz fantastyczne i idealnie oddałoby klimat opowiadania. Mam nadzieję, że porzucisz myśli o zawieszeniu tego dzieła, bo jest naprawdę jednym z lepszych pomysłów, z jakimi się spotkałam w blogsferze. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Za nic nie porzucaj tego!!!Ja ci to mówię, a ja nie kłamię.Dziwny to prawda rozdział, ale to lubię. Zrób coś z tym szablonem!!! No wiesz, lakoniczna jestem więcej nie napiszę.
    Za parę dni na Adelu dodam rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. No może u cię w porządku, ale ja mam wciąż przesunięty
    ..

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie porzucaj tego opowiadania za żadne skarby, bo pomysł niezwykle oryginalny, a i styl masz fajny, lekko się czyta, ja już od początku bardzo polubiłam to opowiadanie.
    Zachowanie Corlissa to... no nie wiem, nie potrafiłabym z takim człowiekiem normalnie funkcjonować; bałabym się go.
    Zresztą, w takim świecie chyba nic więcej nie może już przerażać człowieka, niż sam świat właśnie. Nie rozumiem, jak można być tak okrutnym jak Ulsysses Copper, przecież to przekracza wszelkie granice. Jego życie w końcu skończy się, a on zniszczy Ziemię...

    Pozdrawiam, czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby to powiedzieć... ludzie są okrutni, żądni władzy, źli, pazerni i chciwi. To co dzieje się po ich śmierci siłą rzeczy jest im obojętne więc chcą skorzystać puki mogą.

      Usuń
  5. W zasadzie zachowanie Corlissa nie było niczym nadzwyczajnym z racji tego, że nie mógł jej zabić. Takie duszenie było więc porównywalne do zwykłej szarpaniny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc po co klinika? I co jakby takiemu strzelić w głowę? Odbiłaby się kula? Albo odrąbać głowę?

      Usuń
    2. To nie zwykłe kliniki, tylko klinki leczenia bólu. A odcięte części ciała zregenerowałyby się po jakimś czasie.

      Usuń
    3. Głowa też??? I jeszcze czy to: Obiecuje, że jeden zastrzyk kosztujący trzydzieści tysięcy dekantów zdoła nas ocalić oznacza że proponuje im szczepionkę przed syfilisem którego stworzył?

      Usuń
    4. No tak xD
      Nie, on uważa, że ten śmiercionośny zastrzyk ich ocali. W sensie takim... hmm... psychicznym. To znaczy uważa złą rzecz za coś dobrego.

      Usuń
    5. A właśnie! A z głodu? Przecież bez głowy wszystko umiera! Nawet karaluchy które bez głów żyją do dziesięciu dni umierają głodu! A przecież wszystkie czynności fizjologiczne są kierowane przez głowę! A może to głowie dorasta ciałko?(możne zbytni wtryniam się w szczegóły ale jednak są dla mnie ważne)

      Usuń
    6. Ale to jest science-fiction xD Postaram się to wyjaśnić w kolejnym rozdziale, ok? :D

      Usuń
  6. O koleje opowiadanie dystopije. Ostatni sporo ich w internecie. Twoje jednak wpadło mi w oko. Jest w nim coś innego.
    30 lat...to nie dużo. Kurcze, nie chciałabym żyć tylko trzydziestki. Byłoby przecież nuudno. Ech, oby na prawdę nic się takiego nie stało, choć w sumie teraz można wszystkiego się spodziewać. Polubilam postać głównej bohaterki. Wydaje sie taka delikatna i w ogóle.
    Tak więc z niecierpliwością czekam na nn.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie porzucaj, nie porzucaj! To opowiadanie naprawdę ma duży potencjał ;) Podoba mi się to, że trochę się w tym rozdziale wyjaśniło, choć osobiście niezbyt rozumiem dlaczego ludzie mieliby chcieć skracać sobie, już i tak krótkie życie...?

    Ach i w akapicie drugim, pierwsze "On" jest całkowicie zbędne, doskonale wiadomo kto wygłasza komunikat. Wydaje mi się, że bez tego zdanie brzmiałoby lepiej, ale zrobisz jak zechcesz ;)

    Pozdrawiam gorąco i czekam na nowość :)
    summer-sky [hogwart-memories]

    OdpowiedzUsuń
  8. A byłam taka pewna, że Ulsysses przedstawi im sposób, aby właśnie przeżyć tyle, ile on. Ten mężczyzna chyba chce zostać jedynym człowiekiem na świecie, skoro oferuje innym bakterię powodującą śmierć jeszcze wcześniej. Chociaż może ona tak naprawdę ma inne zastosowanie i z tylko sobie znanego powodu mężczyzna skłamał na jej temat?
    Nie podobało mi się ani trochę zachowanie Corliss w tym rozdziale. Jak on mógł tak naskoczyć na Soleil i jeszcze postraszyć ją tą baterią? Okej, może to i przez troskę o Georgię, ale mimo wszystko powinien bardziej uważać na swoje słowa i czyny, bo niedługo faktycznie skończy jak totalny wariat.
    Nie zawieszaj tej historii, naprawdę warto ją pisać i widzę w niej spory potencjał, robi się coraz bardziej intrygująco :) Może Twoją inspiracją i jakąś wskazówką mogłaby się okazać książka "Atrofia" - porusza dość podobną tematykę, tylko tam dziewczyny umierają, mając 20 lat, a chłopaki 25.
    Pozdrawiam serdecznie i oczywiście mam nadzieję, że wkrótce doczekam się trzeciego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie porzucaj tego opowiadania, bo naprawdę jest świetne! Styl nadal przypomina mi ten z Igrzysk Śmierci, ale oczywiście to nie jest nic złego, wręcz przeciwnie, bo uwielbiam sposób, w jaki pisze Suzanne Collins. Czasami są takie dni, kiedy nie jest się w stanie nic napisać, wszystkie zdania wydają się jakieś banalne, ale wtedy najlepiej poczekać trochę, a nie się poddawać. W takich chwilach zwątpienia spojrzyj sobie na te wszystkie pozytywne komentarze pod rozdziałami - wielu osobom podoba się to, co piszesz, więc nie poddawaj się tak łatwo!
    Szczerze mówiąc, nie dostrzegam w tym rozdziale nic "dziwnego", co prawda nie wiem, na czym dokładnie ta dziwność miałaby polegać, ale według mnie to po prostu kolejny równie udany post co poprzedni. Corliss zdecydowanie nie wzbudził mojej sympatii. Rozumiem, że jest człowiekiem impulsywnym, z resztą w takim świecie, gdzie wszyscy szybko umierają, a Ulysses namawia jeszcze do skrócenia życia, trudno zachować rozsądek. Mimo wszystko duszenie Soilei było okropne (tym bardziej, że w tamtej chwili kompletnie nie pamiętałam, że dziewczyny nie da się zabić). Za to główną bohaterkę lubię coraz bardziej i myślę, że tak już pozostanie.
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie

    OdpowiedzUsuń
  10. Mówiłam wczoraj, że dzisiaj wpadnę, więc jestem!
    Rozdział najkrócej mówiąc: Genialny! Ale ja nie będę ograniczać się przecież tylko do jednego słowa :) Nie wiem, jak ty to robisz, ale jak tylko zaczyna się czytać, wpada się w określony klimat i zwyczajnie odczuwa się bardziej, wszystko, co zawierasz w tym opowiadaniu. Niesamowicie piszesz i chyba bym się wkurzyła, gdybyś zostawiła tę historię! Jak dla mnie jest oryginalna, no i oczywiście masz świetny pomysł na jej temat. Ja jestem zachwycona i chciałabym już w tej chwili móc poznawać kolejne rozdziały, bez oczekiwania na ich publikację. Jak dla mnie to jest niczym książką, którą z zapartym tchem pochłonęłabym za jednym razem...
    Przechodząc już do treści, bo wydaje mi się, że gdybym kontynuowała pisanie tego, co czuje, zagłębiając się w twoje opowiadanie, to nie potrafiłabym już powstrzymać mojego słowotoku. Nie spodziewałam się tak gwałtownej reakcji Corlissa. Faktem jest, że Sol jest, zresztą tak samo jak on, niezniszczalna, ale jak dla mnie ta określona reakcja wydała się zbyt "brutalna" (nawet nie wiem, czy to najlepsze określenie). Zdziwiło mnie też, że Georgia tak po prostu zaakceptowała to, co zostało jej przekazane, nie doszukując się głębszego dna. Ogólnie mam wrażenie, że przez to, jak wygląda w tamtej chwili życie, wszyscy są przepełniani przez skrajne emocje, które uwalniają się pod wpływem, nawet najmniejszego i najdelikatniejszego płomienia. Taki zapalnik, który pociąga za sobą o wiele większe skutki. Poza tym, coś mi się wydaje, że do takowych będzie należeć ta strzykawka, która odbiera życie. Jestem ciekawa, jak dużo ludzi się po nią zgłosi... Zdecydowanie czekam na więcej i nawet mi się nie waż porzucać tej historii! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mój komentarz był tak beznadziejny, że postanowiłam napisać tylko, że mimo wszystko podobało mi się, zwłaszcza fragment o wariatach i pierwszy akapit.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak można funkcjonować w takim świcie, w którym ciągle traci się kogoś bliskiego, w którym żyje się ledwo trzydzieści lat. Ta bakteria pewnie wiele namiesza. Nie trudno się domyślić, że wiele osób będzie chciało ze wszystkim skończyć. A co się dzieje z Georgią? Aż tak bardzo ma wyniszczony umysł, że nie można jej powiedzieć o tym, że jakaś kobieta dotarła do 30? Rzeczywistość, w której żyją jest przerażająca. Nie mogą tego jakoś zmienić? Czemu tak krótko żyją?

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziwne to życie na Soleil... Takie dołujące.
    Zwłaszczaodniosłam takie wrazenie po przemówieniu Ulyssesa.
    Serio, człowiek wie, jak zdemotywować...
    Przestałby kręcić i podał im sposób, jak przezyc tyle, co on, no! xD

    Do tego mają tam jakieś dziwne zwyczaje.
    No i to paskudztwo, ta bakteria. Cóż, mam wrażenie, że ona nieźle wyniszczy lud Soleil.

    Rozdział jest naprawdę genialny. Czytało się przyjemnie, zdecydowanie. :)
    Jestem zachwycona Twoim stylem, serio.

    To tyle. Pozdrawiam!

    PS: Przepraszam, że komentuję z takim opóźnieniem, ale internet odmówił współpracy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nieziemski rozdział. Strasznie podoba mi się Twój lekki styl pisania, dzięki któremu czyta się świetnie. Jestem mile zaskoczona - wszystko mi się podoba.
    Te opisy, myśli - zaciekawiają mnie po całości. Są nieziemskie.
    Najbardziej, z tego rozdziału, podoba mi się scena, w której Corliss wybucha gniewem i ściska szyję Soleil. Nieźle wybrnęła z tej sytuacji, ratując tym samym przyjaciela.
    Rozdział nieziemski - podoba mi się bardzo. Jestem zaintrygowana dalszymi losami, więc czekam na nexta.
    Pozdrawiam,
    Aurelia

    OdpowiedzUsuń
  15. płaczę... przepraszam, ale dopiero trafiłam na twojego bloga w dodatku "oglądałam" film i.. od razu go wyłączyłam, kiedy usłyszałam tę piosenkę. może nie spotkałaś się z czymś takim jak ja, ale... dziękuję ci za to, że postanowiłaś opublikować Wolf Larsen - If I be wrong o.0 Boże, kocham to!
    Co do opowiadania... cudowne, piękne i genialne *.* Piszesz niesamowicie. Cieszę się, że je znalazłam ;) I mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie szybko xoxo

    OdpowiedzUsuń
  16. Znalazłam Twoje opowiadanie wczoraj i miałam się za nie zabrać jutro, ale po przeczytaniu pierwszego rozdziału nie mogłam zostawić drugiego.
    Ostatnio w blogosferze zaroiło się od tego typu opowiadań, jednak żadne z nich nie przypadło mi do gustu. Twoje natomiast pochłonęłam i będę straszliwie żałować, jeśli zdecydujesz się zrezygnować. Bardzo bym tego nie chciała.
    Główna bohaterka spodobała mi się. Jej przemyślenia nie są o niczym, są głębokie, poruszają tematy, z których dowiadujemy się wiele o świecie przedstawionym, zarysie historii. Masz bardzo przyjemny styl pisania i mimo że nie umiem czytać nic, co jest napisane czasem teraźniejszym, tutaj nie sprawiło mi to żadnej trudności. Wręcz przeciwnie, nadaje to opowiadaniu pewnego klimatu, czegoś, czego nie potrafię nazwać.
    Nie wiem, co mogłabym jeszcze napisać. Chyba pozostaje mi prosić, abyś nie porzucała bloga.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  17. Przeczytałam cały twój blog i po prostu... wow! Będę zaglądać! Ciekawy temat no i ten styl. Dziewczyno... Jesteś genialna. I nawet nie myśl, żeby usuwać bloga, jak już to go zawieś, ale nie kasuj, bo będziesz tego żałować.

    Nie znalazłam miejsca na spam, jeśli coś nie tak, wybacz. Dodałabym drugi komentarz z reklamą.
    Ja dopiero zaczynam i byłoby świetnie jakbyś udzieliła mi kilku rad. Jestem świeża w blogosferze ;p
    touch-of-silence.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Wybacz mi, że komentuję tak późno, ale dopiero dzisiaj miałam ostatnią maturę :)
    Nie dość, że obecni ludzie osiągają maksimum trzydzieści lat, to jeszcze Ulysses wpadł na tak "genialny" pomysł? Co tak właściwie kieruje tym facetem? Chociaż wydaje się piekielnie sprytny i inteligentny, jednocześnie sprawia wrażenie kompletnie szalonego naukowca, a chyba tacy ludzie mogą stać się ogromnym zagrożeniem. Co on właściwie chce osiągnąć? Zastanawiam się, co będzie, jeśli ta bakteria trafi do ogólnego obiegu. Przecież ludzie będą masowo się mordować lub też popełniać samobójstwa, bo przecież życie w takim świecie nie jest tak naprawdę życiem.
    Właściwie nieco zdenerwowało mnie zachowanie Corlissa, który błędnie ocenił całą sytuację i nie czekając na wyjaśnienia po prostu rzucił się na Soleil. Mimo wszystko go rozumiem. Chciał chronić swoją siostrę, która jest bardzo delikatną i wrażliwą osobą, a okrutne warunki, w jakich przyszło żyć całej trójce, wpędza w skrajne emocje w zaledwie ułamek sekundy.
    Ciekawe, dokąd teraz bohaterowie się wyniosą i jakie będą ich losy w związku z tą całą bakterią...
    Rozdział wydał mi się zbyt krótki, niemniej wciągający ;D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale świnia z tego Coppera! Nic dziwnego, że wszyscy wariują, skoro nie wiedzą, co przyniesie jutro. Muszę ci powiedzieć, że ten rozdział zaciekawił mnie jeszcze bardziej niż pierwszy. Historia się rozkręca, a język jest jakiś bardziej naturalny.
    Pozdrawiam i lecę czytać następny :)

    PS. Opowieść taka ekscytująca... wciągająca bardzo ;) WOW!

    OdpowiedzUsuń